Warszawskie czasomierze


Czas towarzyszył człowiekowi od zawsze. Początkowo wyznaczany przez dzień i noc, pory roku, narodziny i śmierć aż po lata, miesiące, godziny … Chyba zawsze biegł za szybko, bez względu na to jakim miernikiem go odmierzano. Warszawskie czasomierze nadal przypominają nam o przemijaniu, zaznaczając przy tym swoje własne historie.

Pierwsze zegary umieszczano na wieżach kościelnych czy zamkowych. Były symbolem władzy, porządku i wyznaczać miały organizację czasu danej społeczności. Przechadzając się po Krakowskim Przedmieściu, w kierunku Placu Zamkowego, z daleka dostrzec można Zamek Królewski. Odwiecznie kojarzył mi się z czasami dynastii Wazów, taki stary, dostojny. Wyrzucałam ze świadomości fakt, że podczas II wojny światowej został doszczętnie zniszczony. Zamek to zamek – przecież to tutaj mieszkali królowie. I zapewne swój rytm dnia wyznaczali jakimś czasomierzem. Zapewne dlatego na Wieży Zygmuntowskiej, zwanej potocznie zegarową, umieścili zegar… Jest stosunkowo młody bo pochodzi z 1974 roku. 19 lipca, o godzi 11.45 puszczono w ruch wskazówki. Godzina nie była przypadkowa. O tej samej godzinie, 17 września 1939 wskazówki zatrzymały pociski, jakimi Niemcy atakowali Zamek.

Niezaprzeczalny jest fakt, iż swoją historią sięga do XVII wieku (1622 rok), do czasów gdy zakończono budowę Zamku Królewskiego. I wraz z miastem przechodził chwile tragiczne, od potopu szwedzkiego po atak hitlerowców ww wrześniu 1939 roku.

Zamek Królewski w Warszawie

Nieopodal Placu Zamkowego, idąc wzdłuż odrestaurowanych murów obronnych Starego Miasta, na rogu Piekarskiej i Podwala znajduje się niesamowity zegar. Godziny wyznaczają znaki zodiaku, które przy dźwiękach melodii do wiersza Marii Konopnickiej „ A jak poszedł król na wojnę” ożywają i zmieniają swoje położenie.Wybór miejsca nie jest przypadkowy. To tutaj od 1966 działało Muzeum Rzemiosł Artystycznych i Precyzyjnych. W pobliżu tego miejsca mieszkała też wspomniana wcześniej poetka Maria Konopnicka.

Idąc dalej w kierunku Starówki, na ścianie przy skrzyżowaniu ulic Zapiecek i Świętojańskiej, na jednej ze ścian można dostrzec zegar słoneczny, który wskazuje czas od około 11 do 20. Wynika to z jego umiejscowienia, zachodnia ściana kamienicy nr 13 ( Kamienica pod Lwem). To stosunkowo młody zegar, bo powstał dopiero w 1954. Jednak cała otoczka wokół niego, elewacja budynku, nadaje mu dostojnego charakteru.

W narożniku ulicy Zapiecek i Starego Miasta, po skosie od zegara słonecznego można dostrzec jeszcze jeden zegar. Jak wskazuje napis, został od odrestaurowany w 1953 roku przez Rząd Polski Ludowej na chwałę i cześć narodowi polskiemu…

 

Jeśli chcesz zobaczyć najstarszy, mechaniczny zegar w Warszawie to musisz się udać na Plac Trzech Krzyży. Znajduje się tutaj Instytut Głuchoniemych i Ociemniałych założony w 1817 roku przez księdza Jakuba Falkowskiego. Ksiądz podczas sprawowania swojej posługi na podlaskiej wsi napotkał głuchoniemego chłopca, któremu za wszelką cenę chciał pomóc. Najbliższy ośrodek dla osób z tym ograniczeniem znajdował się w Berlinie.

Rozpoczęto więc budowę tego typu ośrodka w Warszawie. Już w 1827 stanęła pierwsza część budynku, niedługo później nad głównym wejściem pojawił się zegar, na pierwszy rzut oka dość niepozorny. W czym tkwi więc jego tajemnica? Od połowy XIX wieku nie zatrzymał się ani na chwilę, przetrwał powstanie styczniowe, okupację niemiecką i powstanie warszawskie. Ponad to co godzinę wygrywa początek „Pierwszej brygady”.

Prawdziwy wysyp zegarów słonecznych znajdziemy w Warszawskich Łazienkach. Podczas spontanicznego spaceru po ogrodach udało mi się odnaleźć trzy zegary spośród czterech. Ten, którego nie odnalazłam znajduje się przy Nowej Oranżerii, kształtem przypomina postać człowieka, stojącej na okrągłym placyku. Jest to jednak współczesna instalacja ( XXI WIEK).

Najbardziej okazały słoneczny czasomierz znajduję się na południowym tarasie Pałacu na Wodzie. Nazywany potocznie „imieninowym” albowiem sam król, Stanisław August Poniatowski, wyznaczył jego miejsce. Postawiono go 8 maja 1786 roku na królewskie imieniny. Tarcza została wykonana z włoskiego marmuru i sadzona na kolumnie z piaskowca. Dodatkowo na marmurowej płycie umieszczono monogram ze splecionych ze sobą liter, które są łacińska wersją imienia władcy.

Bardzo podobny zegar znajduje się przed Białym Domkiem. Biała tarczę wykonano również z marmuru, którą podtrzymuje postać wykonana z piaskowca. Tą postacią jest mitologiczny Satyr – pół człowiek, pół koziołek, uczestnik wesołego orszaku boga wina Bahusa. To najstarszy zegar słoneczny na terenie Królewskich Łazienek, pochodzi z 1777 roku, z tego powodu jest on też najbardziej zniszczony.

Jednak najciekawszym zegarem słonecznym na tym terenie, który możesz pominąć pomimo wielkiej postury, to głaz Jastrzębskiego umiejscowiony na wzgórzu koło Starej Oranżerii. Na nierównej, granitowej powierzchni Wojciech Jastrzębski zaprojektował podziałkę czasową oraz umieszczone zostały liczne inskrypcje. Pomysł na stworzenie tego typu zegara jest niesamowity, jednak trudno jest sprawdzić jego działanie. Spowodowane jest to tym, iż ten narzutowy głaz znajduje się na skarpie porośniętej krzakami i drzewami, co daje duże zacienienie tego terenu.

Na koniec rzut oka na zegar na jednej z wież Pałacu w Wilanowie. Sam Pałac w swoich komnatach ma kilka zegarów kominkowych, jednak najsłynniejszy jest zegar słoneczny projektu Jana Heweliusza… Ale to jeszcze nieodkryte przeze mnie historie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *